Wspomnienie Lubomiry Madejskiej

  Stowarzyszenie Konserwatorów Zabytków w Szczecinie przygotowało ostatnie w 2011 roku zebranie w dniu 29 grudnia w Książnicy Szczecińskiej. W trakcie pierwszej części zebrania, z udziałem członków SKZ, Pani Prezes Beata Makowska omówiła i podsumowała działalność i wydarzenia w 2011 r. (m.in. wyjazdy studyjne i tematyczne, zjazd walny SKZ i starania o uzyskanie osobowości prawnej). Zasygnalizowano także plany na 2012 roku, związane m.in. z 30 rocznicą założenia szczecińskiego oddziału Stowarzyszenia.

                Część druga, z udziałem gości, poświęcona była Pani Lubomirze Madejskiej, założycielce szczecińskiego oddziału Stowarzyszenia, któremu przez wiele kadencji prezesowała. W grudniu minęło 7 lat od zaginięcia Pani Madejskiej (Miry, Muszki).

                Spotkanie wspominkowe poświęcone Pani Mirze pomogli przygotować: Pani Teresa Wesołowska (jak sama mówi "prawie rodzina") oraz Pan Jan Krzysztoń (współpracował z p. Mirą w ramach PTTK) w gościnnych salach Czytelni Pomorzoznawczej Książnicy Szczecińskiej. Opracowaną przez Beatę Makowską prezentację fotografii Pani Miry od lat młodzieńczych we Lwowie po ostatnie lata szczecińskie, komentowała Teresa Wesołowska. Licznie zebrani przyjaciele, znajomi i współpracownicy pomagali zidentyfikować osoby na fotografiach, miejsca i daty ich wykonania, dopowiadali swoje historie związane z Panią Mirą, częstując się mazurkiem sporządzonym według przepisu Pani Miry przez Teresę Wesołowską.

 

" Mimo, iż przeszła na emeryturę (1977), pasja opieki nad zabytkami, pochłaniała Ją nadal. Nigdy nie miała czasu, znalazła go jednak aby utworzyć w Szczecinie oddział nowego stowarzyszenia, Stowarzyszenia Konserwatorów Zabytków. Była jego długoletnią przewodniczącą. Tę pracę Stowarzyszenia Konserwatorów Zabytków kontynuują koledzy do dziś, a początkowo niewielki oddział, liczy dzisiaj ponad 30 osób. W roku 2005 została wyróżniona Honorowym Członkowstwem SKZ.

            Miała grono licznych przyjaciół. Bywało, iż przynajmniej raz w roku spotykaliśmy się na Jej działce lub w niewielkim mieszkaniu. Działka w pewnym momencie pochłonęła Ją bez reszty, a efekty hodowli roślin, często bardzo atrakcyjnych chętnie prezentowała przyjaciołom i znajomym. W tym czasie,  uprawiając ogródek, znajdowała czas na opracowywanie recenzji dokumentacji ewidencyjnych parków województwa. Była recenzentem z ramienia Ministerstwa Kultury.

            Jako bardzo zapracowana osoba, w swoim domu miała niezliczone ilości wszelkich dokumentów, swoiste drugie biuro! A także wspaniały księgozbiór a nade wszystko liczne rodzinne pamiątki z czasów lwowskich. Trudno było się w tym mieszkaniu poruszać. W domu towarzyszyła Jej piękna kotka, która zawładnęła sercem pani Miry. Czuła się także odpowiedzialna za kotki mieszkające na działce. Opiekowała się nimi do ostatnich chwili życia. Gdy zaginęła, miała 87 lat. Była pełna życia, ciągle zapracowana i niezwykle pogodna, bardzo skromna. Taką Panią Mirę zapamiętałam."

Z obszernego wspomnienia o Pani Mirze: Ewa Stanecka. Lubomira Madejska. Wspomnienie.  w "Zachodniopomorskich Wiadomościach Konserwatorskich" R.IV, Szczecin 2010 oraz na naszej stronie w zakładce: Wspomnienia.      

 

 

Przepis na mazurek  Pani Miry Madejskiej (Muszki)

Przygotowanie ciasta wymaga nielada cierpliwości ponieważ trwa trzy dniu.

Pierwszego dnia ...

ze składników:

                40 dkg mąki (dobra jest krupczatka)

                15 dkg cukru  plus 1 łyżka

                15 dkg tłuszczu (masło, masło z margaryną lub sama margaryna; do decyzji przygotowującego)

                1 jajko

                2 łyżki miodu prawdziwego (im intensywniejszy tym mniej; raczej nie używać gryczanego)

                1 łyżka karmelu (1 łyżkę cukru zrumienić i dodać 3 łyżki mleka (piorunem wlewać i mieszać energicznie; płomień gazu malutki)

                1 łyżeczka sody

przygotowujemy ciasto. Mąkę i sodę wymieszać, dodać miękki tłuszcz i siekać szybko nożem. Gdy tłuszcz połączy się z mąką - dodać wszystkie składniki i dokładnie wymieszać. 

Ciasto pozostawić do następnego dnia w lodówce; nie mrozić.

 

Drugiego dnia ...

z ciasta wywałkować 3 kwadratowe lub okrągłe  CIENKIE - 4-5 mm -placki; bardzo zbliżone wielkością.

Piec kilkanaście minut na złoty kolor. Jeśli się placek złamie, nie dramatyzować, bo pod dżemem i masą sklei się.

Po ostygnięciu 2 placki posmarować wyrazistą i raczej winną marmoladą, konfiturą, dżemem. Najlepsze są dżemy, galaretki z porzeczki czarnej lub czerwonej, umiarkowanie słodzone. Jeden placek zostawić niesmarowany dżemem. Zostawić ciasto do następnego dnia w lodowce zabezpieczone, lub w pokoju, ale okryć delikatnie papierem, pergaminem, workiem foliowym itp. nie pozwalając na przyklejenie do warstwy dżemu.

 

Trzeciego dnia ...

przygotowujemy masę, do której potrzebujemy:

                3 szklanki mleka

                2,5 łyżki kaszy manny

                25 dkg masła

                15 dkg cukru pudru.

Mleko zagotować, wsypać mannę, energicznie mieszając doprowadzić do wrzenia, zmniejszyć gaz i mieszając łagodnie gotować 6 -8 min.

Utrzeć masło z cukrem, dodawać zimną mannę, plus pociętą w drobne kawałeczki laskę wanilii. Pozwolić masie przestygnąć.

Na  placek posmarowany dżemem nakładać masę z manny, na gotowy położyć kolejny placek z dżemem, i znów nałożyć masę, i na wierzch położyć placek bez dżemu. Na wierzch można dać dowolny lukier, łącznie z czekoladowym (według gustu przygotowującego) ale można też posypać cukrem pudrem. 

Gotowy placek zawinąć w folię spożywczą albo aluminiową, potem w papier lub dużą torbę foliową i wstawić do lodówki na 3 -4 dni. Zaraz po przygotowaniu ciasto nie jest ciekawe w smaku, a po kilku dniach ... pycha.

Dla przygotowania większego ciasta na więcej porcji wystarczy podwoić składniki.